Mum's Net

mumsnet

Friday 11 January 2013

When Odessa is in the Nursery



I'm running a bit behind with my blog, but since Christmas I have felt very nostalgic, not really in the mood for a computer session,  more reading a book with a cat on my lap. Plus we are experiencing some technical drama with my camera - I won't bore you with that one (nothing Tim couldn't handle though). 

Things are generally good and calm. Odessa is back in nursery, and she was so happy to see her teachers and friends again. She actually has got a (kind of) boyfriend - a little boy with curly hair called Alfie who runs to her moment she enters the nursery. They hold hands and play together and it's really adorable (I was spying on her through the window as usual).  She is going though such an amazing stage now, suddenly she understands everything around her (in either language), she talks all the time, and her writing and drawing are  getting good. Her memory is amazing, she actually memorised 30 pages of a book, every word perfectly! The list doesn't end - she surprises us every day. It really feels now that her being bilingual is paying off. It wasn't an easy  path to take -  so I am very glad. She is my little friend, she makes me laugh all the time and I have to admit I do miss her sometimes when she is in nursery. I don't care what all the cynical people say, being a parent rocks! 

I would also like to take this opportunity to wish you all a magical new year - one full of little pleasures and big adventures! A calm but still exciting year.  And as for myself, I wish I would stop drinking so much coffee - it is surely not good for me...

Love Aga. 

     

3 comments:

  1. oj zazdroszczę tego czasu tylko dla siebie. Cudowne góralskie kapciochy :) Mam do nich sentyment. Kubek też cudny - jestem maniaczką kubkowo-herbaciarską.

    ReplyDelete
  2. trafiłam na tego bloga przypadkiem..właściwie zostałam przekierowana z innego....kilka godzin temu i pochłonęłam go praktycznie jednym tchem całego....mimo innych powinności, nie mogłam się oderwać....nie wiem jak nazwać to coś co mnie tak wciągnęło, ale na pewno wiem , ze przepięknie opisujesz (jeśli mogę na Ty) sytuacje związane ze swoją córcią, Ją samą...wszystko mnie zachwyciło.... mieszkam w Polsce, ale planuję powoli szykuję się do wyjazdu na Wyspy z dziećmi i mym lubym... do tej pory myśl broniłam się rękami i nogami przed zamieszkaniem właśnie tam (a istnieje taka możliwość)..jako miasto samo w sobie uważam, że jest cudowne, ale do codziennego życia w dodatku z dziećmi nie bardzo...mnóstwo ludzi, chaos, hałas, za dużo, za szybko, za bardzo.....ale po dzisiejszej lekturze tego bloga troszkę zmieniam zdanie...pozdrawiam
    Marlena z Łodzi

    ReplyDelete
  3. Czesc Marlena! serdecznie dziekuje za cieple slowa, bardzo mi milo! Ja oczywiscie bardzo zachecam do zycia w Londynie, poczatki sa bardzo trudne, trzeba sie troche przestawic, Londyn to taka wielka zupa ( mieszanina wszystkiego) i ma swoje ciemne zakamarki :) ale to tez jest bardzo zielone miasto, parki sa niesamowite, galerie, festiwale, mnostwo rzeczy dla dzieci, na pewno sie nie beda nudzic, wszystko jest bardzo dostepne, swietnie zorganizowane... no i ten klimat...jak bedziesz chciala sie bardziej szczegolowo wypytac to smialo pisz na mojego maila: agawierzbicka81@gmail.com, pozdrawiam!

    ReplyDelete